Projekt ustawy o zmianie ustawy prawo zamówień publicznych oraz ustawy o umowie koncesji na roboty budowlane lub usługi został wpisany do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów z planowanym terminem przyjęcia w II kwartale 2025 roku. Zgodnie z orzeczeniem TSUE przepisy te mogą wykluczyć z przetargów firmy z państw trzecich. Ograniczy to nieuczciwą konkurencję i wzmocni polskie przedsiębiorstwa, a także samą gospodarkę.
Polski rynek zmaga się z napływem firm spoza Unii Europejskiej i porozumienia GPA, które – dzięki niższym kosztom działalności i braku konieczności przestrzegania unijnych regulacji – wygrywały przetargi kosztem polskich przedsiębiorstw. Teraz sytuacja może się zmienić. Barbara Dzieciuchowicz – prezes zarządu Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa wierzy, że to początek normalizacji sytuacji na polskim rynku.
Firmy z państw trzecich destabilizują rynek
Barbara Dzieciuchowicz nie ma wątpliwości, że podjęcie prac legislacyjnych mających na celu
wdrożenie wyroku TSUE do polskich przepisów to decyzja właściwa, nawet jeśli mogła zostać podjęta wcześniej. Wierzy, że jest to krok w kierunku normalizacji rynku i wprowadzenia uczciwych reguł gry.
– Od lat na naszym rynku pojawiają się firmy z tak zwanych państw trzecich. Różne były doświadczenia z nimi i dość szeroko mamy w Polsce otwarte drzwi – w sumie najszerzej z państw Unii Europejskiej – i to dla naszego rynku nie jest, i nie była, dobra sytuacja – uważa prezes OIGD.
Dotychczasowa działalność firm spoza UE i porozumienia GPA negatywnie odbija się polskim rynku.
– Pojawianie się tego typu firm z państw trzecich zakłóca naszą konkurencję, negatywnie wpływa na rozwój firm, zakłóca uczciwe relacje, które powinny na rynku panować – przekonuje.
Ryzyko jest zerowe?
Przesłanek, wskazujących na słuszność decyzji o rozpoczęciu prac legislacyjnych, jest wiele, a negatywnych konsekwencji zdaje się brakować. Wynika to głównie z faktu, że nasz sektor firm drogowych i mostowych się rozwija a firmy inwestują w swój potencjał, który na nasze warunki jest wystarczający.
Wykonawcy spoza UE i porozumienia GPA nie przynoszą naszemu rynkowi natomiast żadnych korzyści.
- Firmy, które się pojawiają z państw trzecich są bez potencjału kadrowego i technicznego. Tylko wykorzystują nasz potencjał w charakterze podwykonawców. Czerpią z tego zyski i ograniczają nasze firmy, które mogłyby - przy uczciwych warunkach - konkurować z nimi i realizować kontrakty, rozwijać się, automatycznie też rozwijając polską gospodarkę – objaśnia Dzieciuchowicz.
Problemem nie jest również ryzyko wzrostu cen realizacji inwestycji, nawet jeśli firmy z państw trzecich przeważnie oferowały znacznie niższe ceny na realizację powierzonych zadań.
– Oferują niższe ceny, ponieważ nie ponoszą takich kosztów na naszym rynku, jakie ponoszą firmy, które tutaj są. Ich nie obowiązują unijne przepisy dotyczące chociażby ochrony środowiska. Mają dostęp do tańszego kapitału. Nie korzystają z usług naszych banków, czyli naszych ubezpieczycieli. W związku z tym, nasze firmy często nie są w stanie konkurować ceną, ponieważ ponoszą koszty, których tamte firmy nie ponoszą, a zyski, które osiągają, nie są inwestowane w Polsce – uważa prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.
Ryzyko zatem nie istnieje, ponieważ rynek drogowy jest dość stabilny, z przewidywalnymi cenami, oczywiście, jeśli nic, na co nie mamy wpływu się nie wydarzy.
Polskie firmy podołają
Wykluczenie części wykonawców z zamówieniem publicznych może również rozpocząć dyskusję, czy polskie firmy będą w stanie przyjąć na siebie więcej zadań. Również w tej kwestii Barbara Dzieciuchowicz jest optymistką.
– W następnych latach najprawdopodobniej będziemy mieli mniej kontraktów na drogach samorządowych, bo kończy się już program zapoczątkowany przez poprzednią ekipę rządzącą – program rozwoju infrastruktury drogowej tzw. Polski Ład. Tam były duże środki na inwestycje w samorządach. Ten program, według zapowiedzi rządzących, nie będzie kontynuowany. Obecne programy dla dróg samorządowych są zdecydowanie mniejsze, tak że potencjał będzie wystarczający do wykorzystania – argumentuje.
Nie ma też niebezpieczeństwa w postaci retorsji ze strony państw trzecich za granicą Polski w stosunku do naszych firm. Wynika to z faktu, jak przekonuje prezes OIGD, że polskie firmy nie działają na tamtejszych rynkach, bo nie ma takich szans i nie zanosi się, by ta sytuacja miała się w najbliższym czasie zmienić.